Hejka kochani!
Mamy już sobotę, wczoraj minęło dwa tygodnie od mojej operacji, ten czas biegnie tak szybo, że nawet nie zauważyłam kiedy. We wtorek byłam na ściągnięciu szwów, powiem Wam, że bałam się bardziej niż to było warte. Leżąc na kozetce u lekarza, zamknęłam oczy i przegryzłam wargi czekając na to aż zaboli, gdy usłyszałam dźwięk przecinających nożyczek, przygotowałam się na ból który o dziwo...Wcale nie nastąpił! Zdziwiona otworzyłam oczy gdy lekarz przechodził już do kolejnego szwu. Naprawdę nic a nic nie poczułam! Może bolało troszkę w miejscu gdzie zrobił mi sie strup, ale bardziej bolało mnie usuwanie strupa niż szwów! Lekarze i pielęgniarki od samego początku byli zaskoczeni tym, jak sobie z tym wszystkim daje rade. Gdy wyszłam z oiomu wszyscy dziwili się, że chodzę po korytarzu wyprostowana, sama poprosiłam o zmniejszenie leków przeciw bólowych. Wiedziałam wtedy już, że najgorsze mam za sobą. Po co mam się ze sobą cackać? Im szybciej zacznę normalnie funkcjonować tym lepiej. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jaka szczęśliwa byłam po operacji i nadal jestem, bo pozbyłam się ciągłych bóli brzucha które towarzyszyły mi od roku, bo tyle czekałam na ta jedną operacje.
Teraz gdy podołałam temu wszystkiemu, czuje się niezmiernie silna. Dałam radę, wróciłam do pełnej sprawności szybciej niż się spodziewałam. Nadal jestem na diecie, bo wciąż nie mogę jeść wszystkiego. Teraz czuje się bardziej odważna, bo skoro przeżyłam to i nawet na stole operacyjnym nie był mi potrzebny głupi jaś a i tak śmiałam się z lekarzem operującym mnie, to czemu miałabym nie dać rady w innych sprawach? Oczywiście, że nadal będę tą nieśmiałą Olą która czasem zachowuje się jak dziecko haha. Bo po co aż tak się zmieniać? Lubię taką siebie. Za jakiś tydzień muszę iść na badania, oczywiście godzinę przed operacją okazało się, że chyba nawala kolejna rzecz. Staram się o tym nie myśleć. Odpycham od siebie te najgorsze myśli i żyje dalej.

Dziękuje mojemu najcudowniejszemu chłopakowi za cudowne zdjęcia które możecie oglądać wyżej. Dziękuje każdemu za wsparcie. I dziękuje sobie za to, że dałam radę.